Nasza aktualna mowa ojczysta
Czasem słyszę coś, co mnie zdumiewa i zasmuca, jeśli chodzi o język. Zanika tzw. kultura języka. TV zamiast dawać dobry przykład, jest wylęgarnią dziwolągów.
Oto kwiatki niedawno zebrane.
Oglądam rosyjski film „Wojna i pokój” i słyszę:
W salonie pani X zbierał się „kwiat śmietanki” towarzyskiej.
I tamże: „Napoleon nie miał nic oprócz niego” – w znaczeniu „siebie samego”.
Te imieniny były jednymi z najprzyjemniejszych.
Znam nazwisko tłumaczki, ale nie podaję, żeby jej nie zawstydzać, choć byłoby dobrze, żeby ktoś zwrócił jej uwagę na błędy.
Inna tłumaczka amerykańskiego filmu. Scena w której dwa psy wpatrują się smutno w swoją panią, a ona na to: „nie patrzcie na mnie tym tonem”
Mówi kobieta organizująca jakieś zajęcia dla dzieci: „one totalnie nic nie wiedzą”.
Mówi fotoreporter, któremu nie pozwoliła się sfotografować pewna aktorka:
Pani X, „będąc na wydarzeniu” zachowała się …itd. Wydarzeniem był jakiś zjazd z jakiegoś jubileuszu filmowego.
„Nie jestem w temacie”, „około tysiąc” – zamiast „tysiąca”, bo czy ktoś powie „około dom”?„Nie mam wiedzy na ten temat” – zamiast „nie wiem”, toż to są wszystko chwasty! Już nie mówię o amerykanizmach brzmiących fatalnie, czy słowach kradzionych, a określających przez kilka wieków coś zupełnie innego, jak np. „ikona” w komputerze. I nie widać nikogo, kto by w mediach i na co dzień spróbował zawalczyć o poprawną polszczyznę, której grozi podobna zagłada, co przyrodzie.