Pastorałka po góralsku
Panieniecka slicno jak lelija
chudobną se stajnie umieliła
nie sukała biołyk izb bogacy
kie synecka miała zrodzić w nocy
Owinęła własnym go fartuchem
połozyła w sianko, jak śkło kruche
Zasumiały smreki w okienecko
kie się dziecku kichło: na zdrówecko!
Jesce chwilkę, mój malućki, cekoj
juz cie bedem zarusieńko plekać
ino musem ozsnurować gorset
nie płac-ze mi, mój synecku, prosem
Niem janiołków cie otocą rzese
niekze sama tobom się uciesem
zakiela się haw ludziska zwichną
wypełnimy scęściem stajnie lichą
Na podołku ci nie będzie zimno
przy mamuśki sercu nynoj, nynoj…