Pisze Peale:
Pewien młody człowiek opowiedział mi kiedyś, jak zmagał się z przeciwnościami losu i jak ponosił klęskę za klęską. Wyznał, ile doświadczył i jak modlił się na próżno.
– Ale pewnej nocy – mówił – było około drugiej nad ranem, nie mogłem spać. Wstałem z łóżka i zacząłem chodzić po pokoju. Zastanawiałem się nawet, czy nie rzucić się z okna. W końcu ukląkłem przy łóżku i zacząłem się modlić. Powiedziałem: Boże, nie proszę Cię o żadną rzecz. Proszę tylko o Ciebie. Przyjmij mnie i daj mi Siebie.
I wtedy nagle doznał uczucia spokoju i ukojenia. Zrobił się senny, padł na łóżko, przespał resztę nocy i większość ranka.
– Obudziłem się jak nowy człowiek. Wszystko w moim życiu zaczęło się zmieniać – powiedział. Kiedy znalazłem Boga, znalazłem nowe życie.
Być może – pisze Peale – problem polega na tym, że za często modlimy się o rzeczy. Módl się więc o Boga, a ON napełni, wręcz przepełni cię Sobą. I wszystko wróci na swoje miejsce.
Z Normana Peala „W Bogu pokładamy nadzieję”, Emka 2001, tł. Magda Jędrzejak,s. 60