Część 1
Od dawna intryguje mnie pytanie: jak ludzie się nawracają? Jak to się dzieje? Co to za siła powala nagle ateistę na kolana? Chciałabym się temu przyjrzeć z bliska, dowiedzieć się od tych osób, tak nagle doświadczonych, jak to było?
Udało mi się zebrać kilka świadectw i choć bardzo niepełnych, to jednak znamiennych. Wszystkie bowiem pokazują wyraźnie, że każdego z nawróconych Bóg poprowadził inną drogą. Jest dokładnie tak, jak przed wiekami napisał św. Augustyn w „Wyznaniach”: Jeśli [człowiek] jest daleko od Ciebie i nie może Cię dostrzec, otwierasz przed nim drogę, która go doprowadzi tam, gdzie Cię zobaczy i będzie trwał przy Tobie. (VII, 21)
I tak, jednym podsuwał lektury, jak właśnie św. Augustynowi, który po wielu autorach zaufał na koniec św. Pawłowi, poruszony do żywego jego „Listami”.
Edycie Stein, wybitnej filozofce, Żydówce, żyjącej za naszych już czasów, Bóg podsunął pisma św. Teresy z Avili, karmelitanki z wieku XVI, i to z niej zrobiło karmelitankę w wieku XX. (Zginęła w obozie w Oświęcimiu.)
Do genialnych naukowców, jak do Pascala, Einsteina, Anthona Flew, czy Francisa Collinsa, Bóg dotarł przez ich własne pogłębione badania naukowe. Jeszcze inną drogę znalazł dla trójki Francuzów: przez „przypadkową” wizytę w kościele lekkoducha arystokraty, Charlesa de Foucauld, poety i pisarza Paula Claudela, a także dziennikarza Andre Frossarda. Wreszcie przez sytuację dramatyczną, zagrażającą życiu, przyciągnął do Siebie współczesnego pisarza, Erica Emanuela Schmitta, zagubionego w młodości na Saharze. Na każdej z tych dróg na Jego prowadzenie wskazuje wyraźnie seria tzw. przypadków, początkowo niezrozumiałych zdarzeń.
Wiek XVII
23 listopada 1654 roku, północ. Cóż to za niezwykła noc dla Pascala! La nuit de feu, jak ją określił, „noc ognia”, noc niepojętej i nieopisywalnej ekstazy, która znanego fizyka, matematyka, genialnego naukowca i myśliciela, zamieniła w pustelnika szyjącego buty w grupie innych mężczyzn pracujących fizycznie, a też intensywnie szukających Boga. Bo Pascal przyłączył się do wspólnoty pustelników osiadłych przy klasztorze mniszek z Port Royal, wówczas na przedmieściach Paryża, gdzie żyjąc w ubóstwie, pisał, medytował i spędzał wiele czasu na wspólnej modlitwie.
„Wiara jest darem Boga” – napisał. „Ostateczny krok rozumu to uznać, że istnieje niekończona mnogość rzeczy, które go przerastają: słaby jest, jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy.”
Wiek XIX/XX
30 października 1886 roku. Co takiego się stało, że Charles de Foucauld, zamożny arystokrata, ateista, jako dwudziestoośmioletni oficer, właściwie hulaka, pełną garścią czerpiący z życia same przyjemności, ma wszystkiego dość i nagle pada w paryskim kościele na kolana przed nieznanym księdzem, prosząc go o „oświecenie” w sprawach wiary? I w trakcie tego spotkania, gdy spowiadając się, dokonuje podsumowania swego niechlubnego życia, przystępuje do Komunii, doznaje iluminacji! Nawraca się, porzuca hulanki, pijatyki i rozpustę, wstępuje do trapistów, składa śluby czystości, potem zostaje pustelnikiem na Saharze i od 1904 roku żyje wśród Tauregów. Zakłada nowe zgromadzenie Małych Braci Jezusa. Ginie w 1916 roku zabity przez jednego z Senussów, przedstawiciela plemienia w konflikcie z Tauregami. (Wyniesiony na ołtarze w 2022 r.)
Ten były ateista napisał niezwykłą „Modlitwę zawierzenia”
Powierzam się Tobie Uczyń ze mną, co zechcesz cokolwiek to będzie Dziękuję Ci Jestem gotów na wszystko, wszystko zaakceptuję Oby tylko wola Twoja działa się we mnie i we wszystkich Twych stworzeniach Niczego innego nie pragnę, mój Boże Oddaję duszę w Twoje ręce Daję Ci ją, mój Boże wraz z całą miłością swego serca, bo Cię kocham i z potrzeby miłości wracam do Ciebie, oddaję się w Twoje ręce bez wahania, a z nieskończona ufnością, gdyż Ty jesteś moim Ojcem.