Kiedy człowiek leży w szpitalu, a boleści, cierpienia czy po prostu choroba przestaje bezpośrednio dokuczać, pojawia się możliwość wykorzystania tej przymusowej sytuacji na myślenie. Wiemy z książek, pamiętników, wyznań nieskończonej liczby mądrych ludzi, że myślenie nie zawsze bywa dogłębne, poszukujące, twórcze. Można myśleć np. o interesujących bądź tylko przyjemnych bzdetach.
Nie ulega jednak wątpliwości, że człowiek posiadający pewną dozę inteligencji, z dłuższego myślenia powinien wyciągnąć wnioski, a jeżeli nawet nie będą one miały „nieprzemijających” wartości, to powinny choćby przyczynić się do poznania samego siebie, co w życiu istoty myślącej jest sprawą więcej niż ważną, jest sprawą podstawową.
[Edward Dziewoński „W życiu jak teatrze”, Czytelnik 1992, s. 79]