Krzysztof Kolumb powrócił do Sewilli w łańcuchach. Odważny żeglarz lecz wielki okrutnik w stosunku do rdzennej – i nie tylko! bo do osiadłych Hiszpanów też – ludności amerykańskiej, zaznał wiele goryczy pod koniec życia. Należy jednak ciągle do grona najsławniejszych ludzi, a jego pochodzenie i losy niezmiennie budzą wielkie zainteresowanie.
Od dawna toczy się spór co do pochodzenia Kolumba; Włoch? Hiszpan? Portugalczyk? Szwed? Polak? Ostatnio między poszczególnymi badaczami mocniej zaiskrzyło, bo do akcji wkroczyła najnowsza nauka.
I tak, z jednej strony Manuel da Silva Rosa, historyk, po 30 latach żmudnej i wszechstronnej kwerendy obronił doktorat w którym dowodzi, że Cristofan Colon urodził się na portugalskiej wyspie Maderze, w miejscowości Madalena do Mar i jest synem Henrique Alemao i Filipy Moniz de Perestrelo.
Czyli że jest w połowie… Polakiem, a w połowie Portugalczykiem, jako że Alemao (co znaczy Niemiec), to pseudonim ukrywającego się w Portugalii eks-króla polskiego, Władysława III Warneńczyka, który wcale nie zginął podczas bitwy pod Warną w 1444 roku. (Faktem jest, że zwłok króla nigdy nie znaleziono.)
Natomiast matką Krzysztofa była Filipa Moniz de Perestrelo, portugalska szlachcianka. A nazwisko Colon, prawdziwe nazwisko Kolumba, pochodzi jakoby od włoskich przodków polskiego króla, rodu Colonnów, (z którego wywodził się papież Marcin V, podobno kuzyn polskich królów).
Wracając do losów Władysława III, najstarszego syna króla Jagiełły. Kiedy doszło do bitwy z Turkami pod Warną, miał 20 lat. Według relacji Chodży Effendiego, pewien odważny Turek pozbawił go życia. Najpierw zranił konia, a kiedy ten padł, rzucił się na Władysława i obciął mu głowę, którą następnie przesłano sułtanowi. Sułtan zatopił ją w garncu z miodem i pokazał posłowi weneckiemu, kiedy ten się pojawił w Stambule, dopytując się o los polskiego króla. Tylko jeden drobiazg nie pasował: głowa w miodzie miała włosy blond, a syn Jagiełły był brunetem… Tak więc ślad po młodym królu się urywa. Trzy lata panowało w Polsce bezkrólewie, aż wreszcie królem został młodszy brat Władysława, Kazimierz.
Doktor Manuel Rosa twierdzi, że odnalazł polskiego króla. Powołuje się na liczne dokumenty i jest pewien swoich racji. Szuka teraz wydawcy dla swojej pracy doktorskiej. Myślę, że nie dostałby doktoratu, gdyby praca nie opierała się na materiałach źródłowych. (Wcześniej, w 2012 roku Rebis wydał jego książkę „Kolumb. Historia nieznana”.)
Na czym więc polega spór między badaczami? Na istotnej niezgodności wyników. Zdaniem doktora Rosy bowiem, Kolumb nie tylko nie był Włochem i nie pochodził z Genui – i tu wszyscy są zgodni – lecz był, jak wspomniałam, synem polskiego eks-króla. Natomiast zdaniem prof. Jose Antonia Lorente z Uniwersytetu w Granadzie, badacza DNA szczątków Kolumba pobranych z katedry w Sewilli, a także szczątków jego syna i brata, cechy poszczególnych chromosomów wskazują na pochodzenie Kolumba od Żydów sefardyjskich. Wykluczają sugerowaną polskość Kolumba.
13 października 2024 roku w TV hiszpańskiej pokazano film na temat DNA Kolumba, w którym profesor Lorente przedstawił dowody na rzecz żydowskiego pochodzenia Kolumba.
Dlaczego nigdy o tym sam Kolumb nie wspominał? Dlatego, że koniec XV wieku nie sprzyjał Żydom: zapisał się w historii edyktem Izabelli i Ferdynanda, katolickich władców Hiszpanii, nakazującym w 1492 roku Żydom (i muzułmanom), a było ich na Półwyspie Iberyjskim w tym czasie około 300 tysięcy – przymusową konwersję na katolicyzm, albo opuszczenie Hiszpanii. I wiadomo, że exodus był potężny, a wielu z uchodźców trafiło wtedy do gościnnej Polski.
Kolumb, jak zapisał współczesny mu kronikarz, nigdy nie wspominał o swoim pochodzeniu, nie lubił takich rozmów, co oczywiście nie świadczy o tym, że musiał być Żydem, bo jeśli byłby synem króla-uciekiniera, to też nie było się czym chwalić. W obu wypadkach bezpieczniej było trzymać język za zębami.
I teraz pytanie – co jest bliższe prawdy, czy zbiór dokumentów historyka, czy mikroskop lekarza? Mikroskop prawdę powie, ale może szczątki w katedrze wcale nie należą do Kolumba? choć podobno potwierdzono ich autentyczność. Ile to już było takich stuprocentowo pewnych szczątków, np. samych głów św. Jana naliczyłam w europejskich sanktuariach średniowiecznych cztery… No i ta głowa naszego króla w sułtańskim miodzie…
A teraz refleksja prywatna, już nie jako historyka, lecz tak po ludzku: jakie znaczenie ma dzisiaj pochodzenie Kolumba? Czy nie najważniejsze jest to, że zabrakło mu genów człowieczeństwa? Że nie stał się humanitarnym gubernatorem zdobytych ziem, mądrym szlachetnym człowiekiem, który by potrafił doprowadzić do porozumienia dwóch ras? Tymczasem oszukał i okradł Indian, zapoczątkował konkwistę, erę rabunku i zagłady obcego narodu, jego kultury, na skalę niewyobrażalną. W imię źle pojętej wiary i religii usprawiedliwiał mord „czerwonoskórych”, często o wiele bardziej religijnych od najeźdźców.
Pomyśleć, że od tzw. odkrycia Ameryki w historii datuje się początek czasów nowożytnych, nowożytności pod znakiem gwałtu i przemocy, hańby białego człowieka.