Ze wspomnień Hanny Kobuszewskiej
Getto
„Nasza ulica Śliska została objęta terenem getta żydowskiego. Trzeba było szukać innego mieszkania. Zamieszkaliśmy w domu przy ul. Księdza Skorupki 7, potem Sadowej, potem znów Skorupki. Przeprowadzka była uciążliwa. Wszyscy zobowiązani do takich zamian z żydowskimi rodzinami przeprowadzali się równocześnie, a termin był niezwykle krótki. Tak więc, mieszkańcy pochodzenia żydowskiego przeprowadzali się na wyznaczony teren getta, a my do innych dzielnic Warszawy.
Miasto wyglądało jakby ktoś wsadził kij w mrowisko. Furki, wózki, wózeczki, załadowane gratami taczki jechały ulicami, a skłopotani mieszkańcy nosili na grzbietach toboły z bielizną, pościelą i ocalałym dobytkiem. Wysoki mur podzielił Warszawę na dwa światy.[…]
[…] Zdawało się, że w życiu płynącym wśród nieustannych rozstrzeliwań ulicznych, ciągłych łapanek, aresztowań, rewizji, gróźb i wrzasków halt, halt!, wśród lęku, biedy i głodu, nie ma miejsca na śmiech. Tymczasem życie broniło się od zagłady uśmiechem. Mnożyły się dowcipy o Niemcach i Hitlerze, drwiące piosenki, kawały i figle płatane okupantowi. Jaką radość i satysfakcję sprawił fakt, że w biały dzień udało się uwolnić pomnik Kopernika od niemieckiej tablicy. A znaki przypominające, że Polska żyje i walczy, malowano pod samym nosem gestapo.” […]