Z „Niecodziennika”
Słyszałem, że pewien ksiądz poszedł jako kapelan więzienny porozmawiać z mordercą, który zabił ojca, matkę, a dziadka zarżnął. Psycholog poradził kapelanowi, żeby rozmawiał z więźniem jak z dzieckiem, bo wtedy będzie zrozumiany i nie urazi go… Kiedy ksiądz zobaczył mordercę, powiedział:
– Cio to, cio to, bęc mamusię, bęc tatusia, a dziadula dylu dylu?