Jeżeli mówię wam o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?
Jezus [wg Ew. św. Jana 3, 12]
Zapis Anny z 16 maja 1988 r. Mówi znajomy:
Niebo jest poza wszelkim wyobrażeniem, bo szczęśliwy (ale co to naprawdę znaczy?) jest tu każdy, a przecież każdy człowiek jest odmienny, nie mówiąc już o różnicy pojmowania, stosownie do epoki, z której powraca do Pana, z jej zasobem wiedzy, wyobrażeń, przesądów, no i „stanowości”, nie mówiąc już o pochodzeniu. Buszmen i filozof starej Grecji, artysta, król i jego błazen (z tym, że królów tu mniej) zakonnica, ojciec Kościoła i ateista, o ile szczerze „nie wierzył”, a czynił dobro – oni wszyscy odnajdują przy Panu naszym swoje miejsce czekające na nich, zrozumienie, przyjaźń, no i otoczeni zostają miłością, która tak uszczęśliwia, jak właściwie nic na ziemi. Nie ma porównania.
Tu każdy odzyskuje świadomość siebie samego, czyli zaczyna pojmować kim jest i dlaczego w ogóle jest. Kto dał mu istnienie i w jakim celu, kim jest Ten, Który Jest, a kim – my. Biedny, mały, zagubiony, stroskany i smutny człowiek poznaje miłość Boga do siebie, miłość nieustającą i niewymierną, która może gasić i zapalać wszechświaty, a która otula wystraszone pisklę ludzkie najdelikatniejszym puchem miłości macierzyńskiej. […]