Rozważania przy niedzieli

                        Najstarsza rzeźba z Jezusem

„Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”- zapisał Mateusz.[Mt 9, 20-22] A Marek dodał: „Zaraz też ustał jej krwotok…” [Mk 5, 25-34]

Znamy dobrze z Ewangelii ten epizod o cudownym uzdrowieniu bezimiennej kobiety przez dotyk Jezusowego płaszcza. Ale nie wiemy tego, co napisał o uzdrowionej Euzebiusz, biskup Cezarei, miasta, w którym owa kobieta żyła.

 Biskup Euzebiusz żył na przełomie III i IV wieku (265? – 339) i w swojej „Historii Kościelnej” napisał, że ta kobieta z wdzięczności wystawiła Jezusowi spiżowy pomnik. I choć św. Marek napisał, że „całe swe mienie wydała” na lekarzy, widocznie była tak zamożna, że stać ją jeszcze było i na dobrego rzeźbiarza, i na spiż. Niestety także w zapiskach biskupa pozostaje osobą nieznaną z nazwiska.

 Ten pomnik to doprawdy niezwykła sprawa! W żadnej Ewangelii nie znajdziemy nawet opisu fizycznego wyglądu Jezusa, a co dopiero wzmianki o jakimś Jego wizerunku. Religia mojżeszowa najsurowiej zabraniała portretowania ludzi, traktowała to jako rodzaj grzesznego bałwochwalstwa. A tu się okazuje, że być może nawet jeszcze za życia Jezusa, ktoś Mu wystawił pomnik!

 Gdyby ta kobieta była Żydówką, jasna sprawa, że nie mogłaby tego zrobić, ale ona mieszkała w Cezarei Filipowej, wśród wielo- narodowościowej społeczności z przewagą Greków i wielce prawdopodobne, że była Greczynką, skoro Euzebiusz nazywa ją poganką. W każdym razie pochodziła ze środowiska z kręgu kultury hellenistycznej, nawykłej od wieków do portretowania ludzi w przeciwieństwie do kultury judaistycznej.

Pomnik ten dziś oczywiście od dawna już nie istnieje, ale stał co najmniej jakieś 250 lat, skoro dotrwał do czasów Euzebiusza, który – jak pisze – widział go na własne oczy. Wynika z tego, że zupełnie nie ucierpiał podczas niszczycielskiego najazdu Rzymian na Palestynę w 70 roku, kiedy żołnierze zburzyli Jerozolimę, jako ognisko oporu żydowskiego wobec okupanta, natomiast Cezareę, międzynarodowy port z ludnością różnojęzyczną, oszczędzili. Z opisu Euzebiusza wynika też, że musiał mieć walory artystyczne, bo inaczej biskup by go zignorował.

Pomnik ten stanął u drzwi wejściowych do domu kobiety i składał się z dwóch postaci: przy samych drzwiach, na wysokim postumencie, artysta umieścił kobietę zginającą kolana z wyciągniętymi błagalnie rękami, a vis à vis, też na postumencie, postać mężczyzny „z płaszczem przerzuconym” i z rękami wyciągniętymi ku kobiecie. Piękna rzeźbiarska grupa! Trochę niejasny jest opis tego „przerzuconego” płaszcza, bo to element niesłychanie ważny i podczas uzdrowienia musiał być dostępny.   

 Postument z Jezusem był obsadzony „u Jego stóp” jakąś rośliną „pnącą się aż po skraj spiżowego płaszcza, jakby jakieś lekarstwo na wszelkie choroby” – zapisał biskup Euzebiusz.  Tu mamy wyraźnie dostępny skraj płaszcza.

   Co ciekawe, nie jedyny to tak dawny obiekt sztuki sakralnej chrześcijan  zaobserwowany i odnotowany przez Euzebiusza. Biskup dodaje, że widział wiele wizerunków apostołów, Piotra i Pawła, „a nawet  samego Chrystusa, zachowanych w malowanych obrazach”. Obrazy te przypisuje oczywiście nie żydowskim wyznawcom Chrystusa, lecz chrześcijanom  „z pogan” , pisząc, że „rzecz to zrozumiała, bo starożytni zgodnie ze swym pogańskim zwyczajem, czcili ich właśnie w ten sposób”.

Wynikałoby z tego, że obowiązująca historia sztuki, upatrująca narodziny chrześcijańskiej ikonografii sakralnej w katakumbach rzymskich, wśród chrześcijan pochodzenia żydowskiego jakieś trzy wieki po Chrystusie, jest nieścisła. Początków wizerunków świętych postaci należy bowiem upatrywać w sztuce nawróconych pogan i to już znacznie wcześniej niż powstały katakumby. Tylko że do naszych czasów żaden z owych zabytków, niestety, nie dotrwał, a najstarsze malowidła sakralne odkryto właśnie w rzymskich katakumbach.

           [Euzebiusz z Cezarei, „Historia Kościoła”, WAM 2013, s, 508-9]