Narodziny fascynacji i w drugą rocznicę pożaru katedry Notre Dame

            Kartka z kalendarza

            Był słoneczny dzień 20 stycznia 1968 rok. Tego dnia pierwszy raz weszłam do katedry w Chartres. Oszołomiona niezwykłym pięknem witraży, zapisałam wtedy w Dzienniku:

Witraże to moja miłość; piękno absolutne, aż tłumię płacz. Wszystko w nich znajdziesz: barwne tkaniny, hafty, gobeliny cekiny, granat nocnego nieba i jasny pogodny dzień. Przenikało mnie piwniczne zimno, a mimo to żal było wyjść. Zachwyt. I nieustanna myśl o mojej kochanej Szefowej z Muzeum i panu Tadeuszu, kustoszu od średniowiecza – jacy byliby tu szczęśliwi! A przed katedrą na trawniku kwitnące stokrotki i bratki, dzieci bawiące się na skakance w podkolanówkach – w styczniu!

Kto mógł wiedzieć, kto by pomyślał, że ten zachwyt, wzbogacony wkrótce zachwytem nad bajeczną La Sainte Chapelle w Paryżu i zaledwie kilka miesięcy później odkrytą przeze mnie mozaiką w Rajskiej Kapliczce w Rzymie, że to i wiele innych jeszcze wrażeń skieruje moje pióro w stronę sztukę i zrodzi cykl „Gawęd”.

Paryż wywołał we mnie wprost uwielbienie dla gotyku, dla mistrzostwa twórców katedr zewnątrz i wewnątrz, dla witraży, gobelinów w Muse’e Cluny i dla Mistrza „Opłakiwania z Avignon” wystawionego w Luwrze.

Kiedy się dowiedziałam, że podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej wspaniała rozeta w Notre Dame została zamalowana czarną farbą, a kamienne rzeźby traciły głowy i swoje miejsce w katedrze, aż zabolało serce. A jak się ścisnęło po latach na wiadomość o pożarze? Aż napisałam wiersz.

                                                          A.D. 2019

                                     PŁONIE  KATEDRA  NÔTRE  DAME

  DZIEŃ PIERWSZY

W Wielkim Tygodniu  A.D. 2019

15 kwietnia wieczorem

zapłonęła katedra Nôtre Dame w Paryżu

– Wybuchła wojna?

– Nie. Tylko Madonna wyprowadziła się

ze swojego domu

Nagromadziło się w nim

za dużo niezgody i nienawiści

Boska Matka wezwała strażaków

i znikła

wniebowstąpiła

Musi odpocząć od ludzi

…………………………..

Katedra ciągle płonie

– Jezu! Ratuj!

– Nie mogę. Właśnie Judasz

kwituje odbiór srebrników

za Mnie

            DZIEŃ DRUGI

            A jednak – nie runęła!

            Gdy  tylko buchnęły płomienie

            na dźwięk trąb anielskich

            ze wszystkich grobów

            z  najdalszych zakątków nieba

            zlecieli się dawno zmarli

 wykonawcy i podwykonawcy katedry

i obok ofiarnych strażaków

nad tłumem przerażonych

 rozmodlonych ludzi

pojawił się niewidzialny

tłum dobrych duchów

         Stawili się wszyscy

wszyscy, którzy całe życie budowali tę katedrę

którzy dla niej pracowali

i pozostawili tu swoje serce

architekci, murarze, kamieniarze

witrażyści, księża, organiści…

       Stawili się też w komplecie dzwonnicy

żeby pomóc zdjąć w porę oba dzwony

i ocalić je przed ogniem

I obie te armie

ta widzialna , na ziemi

i ta niewidzialna, na niebie

przy wsparciu kamiennych

proroków i świętych królów

od ośmiu wieków

czuwających dniem i nocą

w ościeżach portali

 podtrzymały wiekowe mury

i część sklepienia

Jakże mogły runąć?         

    Nie mogły!