Pierwsza Księga Królewska, 19, 11-14; wg Biblii Tysiąclecia
Prorok Eliasz ratuje się ucieczką przed Izraelitami-bałwochwalcami:
Wtedy rzekł [Pan]: „Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana.” A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem, ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi; Pan nie był w trzęsieniu ziemi.
Po trzęsieniu ziemi powstał ogień; Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: ”Co ty tu robisz, Eliaszu?”
[Ukrywający się Eliasz odpowiedział:] …Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie.
___ *** ___
Dziwnie aktualne wydały mi się te słowa sprzed tysięcy lat; nieustanne groźne wichury, silne trzęsienie ziemi w Turcji, nie dające się w upale ugasić pożary w Ameryce Południowej… Kiedy przeczytałam, że Pan nie był ani w wichurze, ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu, pomyślałam sobie, że z pewnością nie ma Go też w żadnej wojnie. To nie On podpala Ziemię, nie On kieruje pociski na Ukrainę…