Inna historia prawdziwa, 2

 Wanda Boniszewska była na zesłaniu potwornie katowana. Naczelnik łagru w Wierchnieuralsku na Syberii, bił jej głową o ścianę, aż dostała guza mózgu i po latach musiała zostać zoperowana. Ten człowiek nawrócił się i prosił ją o przebaczenie, za co nie tylko został zwolniony ze służby, lecz osadzony w więzieniu, skąd przysłał list do Wandy z zapytaniem, czy mu wybaczy?

Nawróciło się też kilku innych strażników.

 Nie wspominając o strasznych bólach głowy, cierpiała z powodu innych katuszy, jakie jej zadawano. Kiedy się o tym czyta, człowiek staje się ciężko chory. Była kopana do krwi, bita po nerkach i wątrobie, rzucana od ściany do ściany, bita wiązką drucianych „nici”, poddana elektrowstrząsom po których lekarze dziwili się, że żyje itp. A wszystko dlatego, że jej głośne – zakazane – modlitwy i krwawiące stygmaty – (wg lekarzy w łagrze – żylaki), a  nade wszystko wymawiane w ekstazie mistycznej nazwiska Stalina, Berii, Abamukowa i innych oprawców stalinowskich, za których Wanda się modliła, wywoływały furię strażników. Kiedy pytali, skąd zna te nazwiska, odpowiadała że nie zna, że to anioły jej dyktują i za to ją katowano.

[Ewa Czaczkowska  MISTYCZKI,  Historie kobiet wybranych, Znak 2019,  s. 18]