W związku z naszymi chorującymi muzykami opisywanymi przez A. Neumayra, do których powrócę w przyszłym tygodniu, przyszedł mi na myśl, pewien dowcip.
Siedzi sobie Jaśko Muzykant ze swoją fujareczką nad Wisłą i duma: Mozart już umarł, Beethoven umarł,Brahms też, Chopin nie żyje! I Czajkowski – nie żyje…
A i ja czuję się jakoś niewyraźnie…