Z „Balsamu dla duszy”, opr. J. Canfield i M.V. Hansen, Rebis 1995
Niech ziemia drży
Jedenastoletnią Angelę dotknęła poważna choroba uszkadzająca system nerwowy. Dziewczynka nie mogła chodzić, jej ruchy były mocno ograniczone. Lekarze nie rokowali nadziei na jej wyzdrowienie – ich zdaniem dziewczynka spędzi resztę życia na wózku inwalidzkim. […] Lecz mała dziewczynka nie zrażała się. Przykuta do łóżka, każdego kto tylko zechciał słuchać zapewniała, że pewnego dnia znów będzie chodzić.
Przeniesiono ją do wyspecjalizowanego szpitala rehabilitacji w okolicach San Francisco, zaaplikowano każdą terapię, jaką można było zastosować w tym przypadku. Terapeutów urzekł jej niezmordowany duch walki. Nauczyli ją wizualizacji – miała sobie wyobrażać, że chodzi.[…] Angela pracowała podczas fizykoterapii, wytężając wszystkie siły […] Z równym uporem pobudzała swoją wyobraźnię [..] ufnie ćwiczyła się w wizualizacji, wyobrażając sobie, jak się porusza, jak chodzi…
Pewnego dnia, kiedy z całych sił starała się wyobrazić sobie, jak ponownie rusza nogami, zdarzył się jakby cud: łóżko się poruszyło! Zaczęło przesuwać się po całym pokoju! Dziewczynka wykrzyknęła:
– Zobaczcie co ja wyprawiam! Patrzcie, patrzcie! Potrafię to! Ruszam się, ruszam!
Kto żyw w szpitalu pędził do schronu, wydzierając się w niebogłosy. Ludzie wrzeszczeli, sprzęt się walił, szyby pękały – San Francisco nawiedziło trzęsienie ziemi.
Tylko nie mówcie tego Angeli. Jest nadal przekonana, że to jej dzieło.
Zaledwie parę lat po tym wydarzeniu Angela wróciła do szkoły. Na własnych nogach. Żadnych kul, żadnego wózka. Cóż, ktoś, kto jest w stanie poruszyć ziemię od San Francisco po Oakland, może równie dobrze poradzić sobie z czymś tak błahym jak choroba.