Pijcie wodę(?)

                                      

Parę lat temu widziało się wszędzie, i na ulicy, i w metrze, i w autobusie – dziewczyny z butlami wody mineralnej pod pachą i to również w styczniu. Opowiadał mi lekarz, który przychodził do mnie codziennie ratować kręgosłup po wysunięciu się dysku, (bo był genialnym kręgarzem) o różnych przypadkach z jakimi się stykał jako internista w jednej z warszawskich przychodni. Jest to człowiek urodzony na Syberii z dwojga zesłańców – Polki i Ukraińca, i tam wychowany przez pierwsze naście lat życia. Potem dyplomowany lekarz, po ukończeniu medycyny w Kijowie. Doświadczony i mądry człowiek, nie zawsze w zgodzie z obecną farmacją i wskazaniami lekarzy od niej uzależnionymi.

Otóż ten pan doktor opowiedział mi, jak niedawno przyszła do niego jako pacjentka młoda dziewczyna z wielką butlą wody mineralnej, postawiła butelkę na podłodze i zaczęła od chwalenia się, jaka jest zdyscyplinowana,  jak dużo pije,  zgodnie z tym co piszą w prasie, że tak należy.

A doktor ją zapytał, czy chce być dializowana już po trzydziestce?

Zatkało ją. – Ale dlaczego? – spytała. – Przecież ja piję wodę, żeby nie chorować!

– A dlatego – odpowiedział lekarz – że jeśli zmusza pani nerki do intensywnej pracy przez 24 godziny na dobę, to po dziesięciu latach one będą tak zmęczone, że zastrajkują.

Trzeba pić, ale –jak mawiali starożytni Grecy – wszystko w miarę. Zawsze w miarę.

Mówił mi też, że inna pacjentka przyszła mu podziękować, że po latach cierpień na powracające zapalenie dróg moczowych, bo leki już nie działały, wreszcie po kuracji wskazanej przez „mego” doktora, ma spokój, jest zdrowa. A doktor polecił odstawić leki i pić codziennie szklankę żywego soku z żurawiny. Trwało to dosyć długo, jeśli dobrze pamiętam, pani piła to kilka tygodni, ale wyleczyła się całkowicie.

Inny pacjent wygoił wreszcie wrzody żołądka zjadaną codziennie małą porcją surowego ziemniaka. I też przyszedł, żeby podziękować, więc wiadomo że sposoby starego Sybiraka były skuteczne.

Od razu mówię chętnym na kurację u „mego” doktora, że dziś niestety, po udarze mózgu, pan doktor już nie praktykuje.