Dwaj starsi panowie, Sam i Joe, rozmawiają na ławeczce w parku.
– Och, moje życie to pasmo utrapień – mówi Sam. – Niedawno zbankrutowałem, moja żona choruje, a syn to kawał złodzieja. Czasami myślę, że lepiej by było umrzeć.
– Wiem, o co ci chodzi, Sam – westchnął Joe.
– A najlepiej, jakbym się w ogóle nie urodził.
– Tak, ale kto ma tyle szczęścia? Może jeden na dziesięć tysięcy?