Z okazji rocznicy Stanu Wojennego wspomnienie z PRL
[Kira Gałczyńska, „Jak się te lata mylą”, Czytelnik 1989, s. 121-122]
Ustronie Morskie – wakacje nad morzem – dom Zaiksu – sierpień 1954 rok
„Na plaży można było przebywać od 6 rano do 7 wieczorem. O tej godzinie pojawiał się na niej koń ciągnący bronę. Z boku szedł żołnierz-wopista, trzymając w ręku lejce. Po przejściu mniej więcej stu metrów zawracał i”układał” broną kolejny wyraźny ślad. I tak dalej, nie wiadomo, gdzie ta zaorywana plaża miała swój kres. Towarzyszyliśmy niezmiennie temu mozołowi, powtarzając każdego wieczora staropolskie Szczęść Boże, które wprawiało żołnierza w furię.
Po co zaorywano plażę? To przecież takie proste! Żeby nikt nie mógł uciec wpław do Szwecji. Plaża była pilnowana! Jej skrajem całą noc chodzili wopiści i jeśli tylko zauważyli ślady czyichś stóp na równo zbronowanym piasku, natychmiast wszczynali alarm.”
Autorka tych wspomnień cytuje przy okazji powiedzonko Andrzeja Szczepkowskiego, cudownego człowieka z wielkim poczuciem humoru, i wspaniałego aktora. Otóż tak ujął przemiany w PRL:
Rok 1953: Idę aleją Stalina
Rok 1956; Idę, a leją Stalina