Kobusz, cz. 4

                 KABARET UPUPA EPOPS (łacina),

 czyli DUDEK (polski)

Motto: Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom – dewiza życiowa głoszona przez hydraulika Kobusza w przedstawieniu w Dudku, autorstwa Stanisława Tyma.  

[Kabaret Dudek rozśmieszał do łez nie tylko publiczność, lecz także samych aktorów, gdy udał się jakiś psikus zrobiony koledze na scenie w trakcie występu. Oto jeden z przykładów.]

                  Niteczka

  [s. 132/3]  Było to tak: Jan Kobuszewski w sztuce Antoniego Słonimskiego Rodzina grał Wojewodę. Był elegancki: jaskółka [frak], sztuczkowe spodnie, kamizelka[…]  Ale któregoś razu do czarnej klapy przyczepiła się biała niteczka. Partnerująca w scenie Halina Kowalska nie mogła się powstrzymać i usunęła ją lekkim skubnięciem. Drugiego wieczoru i kolejnego też dostrzegła jakiś paproszek, bo na czarnym wszystko widać. Schwyciła i kłaczek zniknął. Jan Kobuszewski:

Wygłaszałem potwornie nudne pięciominutowe przemówienie o niczym. Na scenie był cały zespół. I czwartego dnia zaczaiłem się na Halinę. Pomysł podsunął mi Piotruś Pręgowski. Szpulkę mocnych białych nici zaczepiłem od spodu na agrafce – żeby się kręciła. Halina łapie nitkę i … ciągnie, ciągnie, zwija jej się w rękach. Po chwili cały kłąb ma na scenie. Ona zdębiała. Dudek rzucił się przegryźć nitkę i wtedy ja do Haliny: Sprułaś mi gacie! Koledzy ze łzami w oczach, odwróceni tyłem do widowni, przetrzymywali. Kurtyna nie spadła, ale trochę potrwało, zanim się wszyscy uspokoili.

[s. 166]  Bywało, że w Dudku nie oszczędzano także artystów, którzy jako goście zjawiali się na widowni. Kiedyś padło na Marię Koterbską. Przyjechała do Warszawy, miała koncert w Sali Kongresowej, a więc i własny bagaż, potem chciała obejrzeć występ Dudka. Przyszła za kulisy, przywitała się i zostawiła walizkę. W finale Edward Dziewoński,  mający współudział w zbrodni, zwyczajowo przedstawił wykonawców:

Przy fortepianie Tadeusz Suchocki, kostiumy Maria Koterbska.

Michnikowski tak to wspomina: Do ukłonów Janek Kobuszewski miał na sobie jej piżamę, Wiesio Gołas wcisnął się w jakąś bluzkę, a mnie przypadł stanik. Wykorzystaliśmy chyba wszystkie jej ubrania z walizki.