NIEZWYKŁA AUTO-BIOGRAFIA

 Z AUTOBIOGRAFII BETTY  SHINE – UZDROWICIELKI I MEDIUM

cz. 1

      Jedna wszakże sprawa nie dawała mi spokoju, wręcz złościła. Mianowicie ludzka nietolerancja wobec uzdrowicieli i mediów. Miałam wrażenie, że samo słowo „medium” budzi w ludziach wszystko, co najgorsze. Zarzucano mi np., że służę diabłu i że to on przeze mnie przemawia.

            – No dobrze. Przyjmijmy że macie rację. Ale jak wytłumaczyć, że tenże diabeł robi dla ludzi tyle dobrego?

Żadne argumenty nie trafiały do przeciwników uzdrawiania i kontaktowania się ze zmarłymi dla dobra ich bliskich. Przy czym Autorka zaznacza, że tu nie ma mowy o seansach spirytystycznych i jakichś zabawach tego rodzaju.

A oto przykład, jak wielką pomocą służyła rodzinie zmarłego. Pisze Betty Shine:

             „Pewnego razu zgłosił się syn załamany, że ojciec zostawił matkę bez środków do życia:

            Nazywam się Carl – usłyszałam głos. – Proszę powiedzieć mojemu synowi, że nie jest tak, jak on uważa. Nie zostawiłem żony bez środków do życia.

            Przekazałam wiadomość. Syn zrobił wielkie oczy.

– To nieprawda, ojciec kłamie. Zapewniał nas , że ma polisę na życie i że nam ją zostawi, tymczasem przeszukaliśmy cały dom i nic. Ani śladu dokumentów.

– Proszę go zapytać – odezwał się ojciec – czy pamięta, jak kiedyś zakradł się ze mną do piwnicy?

            Przekazałam pytanie.

            – Czy przypomina sobie, co ja tam robiłem?

Syn wyglądał przez chwilę, jakby grzebał w pamięci, ale odparł;

            – Nie wiem, nie pamiętam.

            Zaległa cisza. Głos ojca umilkł, ale w tej samej chwili zobaczyłam przed sobą obraz piwnicy. Stół warsztatowy pod ścianą, a za nim jakaś postać wydłubująca cegłę z muru. Sięgnęła ręką w głąb i coś wydobyła, jakieś pudełko czy coś takiego.

Opowiedziałam to synowi.

            – Stary cwaniak – mruknął syn. – A ja naprawdę nie miałem pojęcia, po co łaził do piwnicy.

            Zwierzył mi się następnie, że bardzo się martwi o zabezpieczenie matki. Ma co prawda własny dom, ale dostaje nader skromna emeryturę.

            – Owszem, pomagam jej, ale z trójką dzieci na utrzymaniu jest mi bardzo ciężko. Oby tylko – uśmiechnął się – w tym pudełku coś było.

Zaraz po seansie udał się do matki i razem pospieszyli do piwnicy. Za stołem przy którym ojciec zwykł był dłubać, znaleźli w murze schowek, a w nim pudełko z trzema polisami ubezpieczeniowymi na łączną sumę około 80 tysięcy funtów.

Gdyby ów młody człowiek nie skorzystał z pomocy medium, nigdy nie odnalazłby tych dokumentów.”