Z pogranicza dwóch światów

List z tamtego świata

Kiedy po śmierci Mamy w marcu 1990 roku robiłam porządki w papierach, w szufladzie biurka znalazłam kartkę zapisaną przez nią latem poprzedniego roku. Przeczytałam tam coś, czego mi nigdy nie powiedziała, ale wiedziała, że kiedyś znajdę te słowa.

Otóż napisała, że wczoraj – a było to któregoś sierpniowego wieczoru – kiedy długo siedziałam na balkonie i rozmyślałam nad swoją samotnością, pojawił się Funt (tak nazywała swego drugiego męża, Stefana Zabłockiego).

Nie żył już wtedy od kilku lat. Mama przytuliła się do niego, lecz pamiętając jak ciężko chorował i ile wycierpiał, przeraziła się:

Co robisz? Wracasz tu, gdzie tak bardzo chorowałeś i tyle wycierpiałeś?

 A Ojczym z uśmiechem odpowiedział, że nie ma takich cierpień, jakich nie warto by było znieść dla życia, jakie czeka nas po tamtej stronie.

Powiedział to i zniknął. I pojawił się nie jako zjawa, lecz fizycznie, w całej postaci, realny.  

Mama pewnie myślała, że może uznam to za jakieś halucynacje lub wytwór jej wyobraźni i wolała nic mi nie mówić. Zmarła osiem miesięcy po tym niezwykłym spotkaniu.