Balsam dla duszy, 2

Wigilia, jak wiadomo, to rocznica narodzin Jezusa, a więc to Jego urodziny. Nie bardzo wiem dlaczego wobec tego, właśnie tego dnia sobie składamy życzenia? I ten św. Mikołaj dla naszych dzieci, i te prezenty pod choinką dla nas. I jeszcze dwanaście dań dla nas. Z jakiej racji? A czy ktoś pomyślał o prezencie dla Jezusa? Tymczasem pewien mały chłopiec imieniem Jared, w Ameryce…  Zresztą – poczytajcie. Historię prawdziwą opisała jego mama.

             Co robił Jared koło stajenki

Zapakowałam prezenty, upiekłam wszystko jak należy, zawiesiłam na choince bombki. Zadbałam o każdy szczegół i wiem, że niczego nie przeoczyłam. Teraz, kiedy już położyłam moją trójkę podnieconych myślą o prezentach maluchów do łóżek, usiadłam wreszcie w swoim ulubionym fotelu z odchylanym oparciem i spojrzałam – z poczuciem dumy i zadowolenia – na naszą doskonałą, lśniącą światełkami choinkę. […]

Wróciłam myślą jeszcze raz do tego, co zapakowałam dla każdego z dzieci. Strój kowbojski dla Brandona, zamek z Fisher Price dla Jareda, wiktoriański dom dla lalek dla Britanny.

Rozmyślając o tych wszystkich przyjemnych rzeczach[…] prawie nie zauważyłam, kiedy do pokoju wszedł cichutko, na palcach, Jared. Gdyby to był inny dzień, natychmiast zerwałabym się i zagoniłabym go z powrotem do łóżka. Ale teraz nie chciało mi się podnosić z fotela, a poza tym byłam ciekawa, po co przyszedł, i dlatego postanowiłam nie zdradzać swojej obecności i obserwować, co zrobi, mając nadzieję, że mnie nie zauważy.

Moje obawy były zupełnie niepotrzebne.

Widać było, że mój pięcioletni syn ma do wykonania jakieś bardzo ważne zadanie. Lampki na choince oświetlały jego drobną sylwetkę, kiedy stąpał przez pokój, kierując się wprost ku stajence. Kiedy znalazł się przed nią, uklęknął, wyciągnął przed siebie kartkę papieru i powiedział głośnym szeptem:

– Popatrz, Jezu, narysowałem to dla Ciebie.

Wstrzymałam oddech i nachyliłam się w jego stronę, nie chcąc uronić ani słowa.

– Po lewej stronie jestem ja – powiedział Jared, wodząc palcem po kartce. – Po prawej stronie Ty – wskazał palcem to miejsce. – A tu, w środku, jest moje serce. Uśmiechnął się po dziecięcemu. – Daję je Tobie.

To powiedziawszy, położył z czułością rysunek pod choinką.

– Wesołych Świąt, Jezu – dodał i pobiegł z powrotem do łóżka.

Poczułam jak wzruszenie ściska mi gardło, a do oczu cisną się łzy. Wszystkie błyszczące dekoracje i lśniący papier na prezentach nagle poszarzały i stały się niczym w porównaniu z tchnącym prostotą i niewinnością rysunkiem Jareda. Dar miłości mojego pięcioletniego dziecka przypomniał mi jeszcze raz, że tylko Jezus może sprawić, że w tym roku znowu będą cudowne święta. I że zawsze to sprawia.

                                                                          Vickie Ryan Koehler

„Balsam dla duszy na Boże Narodzenie” , Rebis 2006, s. 150 – 151