KOBUSZ – cz. 2
Wspomnienia z PRL –u
Norma robocza i gaża
[s. 96] Pisze Autorka: Jak wszystko inne w kraju, również działalność teatrów była wtedy objęta tak zwanymi normami. Dla aktora normą na początku było…25 przedstawień miesięcznie. Mimo tak wyśrubowanych oczekiwań teatralne gaże przypominały zapomogi.
Myśmy w teatrze byli biedakami, nasze pensje były żenująco niskie. Właśnie dzięki temu, że pracowałem w telewizji i kabarecie, mogłem utrzymać rodzinę, bo z teatru człowiek by nie wyżył i to, co nazywa się posłannictwem, w jakimś sensie było chyba prawdą. W teatrze zarabialiśmy nic, ale nie wyobrażaliśmy sobie życia bez niego. Był dla nas przedłużeniem szkoły aktorskiej. […] Pamiętam, jak będąc młodym aktorem, po zejściu ze sceny potrafiłem wyżąć z koszuli pół litra potu.
Pustki w sklepach
[s. 145/6] Wspomina Andrzej Fedorowicz: W tamtych czasach z dostaniem wielu rzeczy były trudności. Ale nie dla nich. Kobusz, Pawlik, Gołas byli straszliwie popularni. Kobusz miał takie sklepy, w których dostał wszystko, co tylko chciał.
W urzędach, w sklepie z częściami do samochodu, meblarskich i AGD nie znano takiego towaru, który byłby [dla niego] reglamentowany albo niedostępny. Na jego widok, głos i uśmiech, sprzedawcy dokonywali cudów.
[s.269] – Aktor lubił wyłapywać absurdy językowe i nie tylko. Oto jedna z pamiątek z podróży po Polsce Ludowej, kiedy to odwiedzili miasto Gniew i ujrzeli transparent z dumnym hasłem:
„Budujemy socjalizm w Gniewie”
c.d.n.