Na Środę Popielcową

Na Środę Popielcową w szósty dzień trwania wojny, 2-go marca 2022

            W Środę Popielcową pochylamy głowę, by dać ją posypać popiołem, w jaki się zamienimy i to bez względu na wojnę. Ale ten popiół dotyczy tylko naszej strony fizycznej, materialnej. Ducha nie unicestwi żadna bomba ani starość, dusza człowieka nie zna popiołu.

            Kiedy wybucha wojna i zło przejmuje panowanie nad światem, i kiedy wydaje się nam, że wobec bomb i rakiet Putina jesteśmy bezsilni, zapada w sercu mrok. Odwieczna Tajemnica bytu zagęszcza się. Krzyczymy w rozpaczy:

– „Gdzie jest Bóg? Dlaczego na to pozwala?!”

            Pogrążamy się w depresji, jak ci najbliżsi towarzysze Jezusa, zdruzgotani Jego aresztowaniem i śmiercią. Załamali się. Zatrzymali się na Jego krzyżu i zwątpili.

            Dziś Jezusa krzyżują po raz setny, bo mordują Go od wieków. Ale jak to się skończyło te dwa tysiące lat temu w Jerozolimie? Czy na krzyżu? Czy jednak na pustym grobie z odsuniętym w niejasny sposób głazem sprzed grobowca? Czy ten Ukrzyżowany Jezus nie wszedł po trzech dniach, mimo zamkniętych drzwi, do izby w której opłakiwała Go gromadka załamanych apostołów, z pytaniem czy nie znalazłby się kawałek ryby dla Niego?

            Krzyż? Tak, był. Ból, śmierć? Tak – to wszystko było, jak teraz lecą bomby i śmiercionośne rakiety. Ale to wszystko przeminie i w niepojęty dla nas sposób przeobrazi się w dobro, w jasność, w światło i zrozumienie – po Tamtej Stronie.

            Na razie Tajemnica się zagęszcza, ale nadejdzie czas, gdy stanie się przejrzysta, zrozumiała. Jezus przecież obiecał, że będzie z nami do końca świata. Dlatego teraz, w czas mroku, naszym podstawowym i pierwszym zadaniem jest być z Nim w kontakcie, nie pozwolić sobie na załamanie. Ufać, dbać o życie wewnętrzne, życie duchowe. Żyć w Bogu wbrew wszystkiemu.

            Jak ja rozumiem to bycie z Jezusem i życie w Bogu? Na płaszczyźnie materialnej żyć normalnie, zwyczajnie, ale zachować świadomość, że poruszam się w stałej obecności Jezusa. Jak powiedział do Gabrielli Bossis, francuskiej mistyczki XX wieku: „ty mnie nie widzisz, ale Ja tu jestem”. Przyjąć to do siebie, Bóg nie jest zarezerwowany dla mistyków. Więc być świadomie z Jezusem, z Nim pracować, z Nim odpoczywać, z Nim rozmawiać, odstawiając wreszcie tę rozgadaną komórkę.

            To nie jest łatwe. Świadomość Bożej Obecności wyrabia się latami, ale na tym polega praca nad wiarą, kształtowanie życia wewnętrznego. Bo jak napisała Anna Kamieńska „wierzyć, to szalony trud, to ciężka praca.”