O lalce, c.d.

            

                                    Lalka Bony

Jak się okazało, zamówiła ją u swego nadwornego malarza i wysłała małej Bonie w prezencie ciotka Lukrecja Borgia, pełna wdzięczności dla jej matki za opiekę nad swoim synkiem, Rodrigo. Lukrecję bowiem, wdowę po księciu Aragońskim, pozbawiono prawa do opieki nad dzieckiem i bezlitośnie  rozdzielono z trzyletnim chłopcem, kiedy to z woli Aleksandra VI, papieskiego ojca, została wydana za księcia Ferrary, Alfonsa d’Este.

            Chłopczyk, wraz z guwernantką Katarzyną, trafił do Bari pod opiekuńcze skrzydła Izabelli Aragońskiej, kuzynki ojca. „Księgi wydatków Lukrecji – pisze historyk W. Pociecha – pełne są notatek o darach, jakie wysyłała do Bari nie tylko dla syna, lecz również dla jego opiekunów, księżny Izabelli i kardynała Ludovico Borgii.”

             I tu, w tej księdze rachunkowej, natrafiamy na tytułową  lalkę; wśród licznych darów wysyłanych z Ferrary do Bari, w marcu 1506 roku, widnieje interesujący nas wpis: lalka z drewna, z ruchomymi rączkami i nóżkami, (także w stawach), pięknie umalowana przez nadwornego malarza książąt d’Este, Morelia, i – co bardzo ważne – z bogatą wyprawą.

 Sam nadworny krawiec zaopatrzył na drogę lalkę w modne suknie z drogiego atłasu z ogromnymi bufiastymi rękawami z aksamitu, a nawet w sławne saragoglie – pumpiaste spodnie damskie do konnej jazdy. Nie koniec na tym – lalkę wyposażono w piękną delikatną, białą bieliznę (zawsze biała, stąd po polsku „bielizna”), którą prawdopodobnie słynna grecka hafciarka, sprowadzona specjalnie przez Lukrecję do Ferrary, ozdobiła misternie perłami i innymi szlachetnymi kamieniami ze złotą nicią. 

Tycjan – Izabella Portugalska. Królowa tu jedynie jako wzór mody bogatych dam z
XVI wieku; podobną suknię musiała mieć lalka Bony

            Nie wykluczone, że razem z lalką trafił do rąk Bony miniaturowy pałacyk, stanowiący kopię ówczesnych rezydencji książęcych z cudownym wyposażeniem wnętrz, imitującym prawdziwe.   

            Kiedy Bona dostała tę lalkę, miała już dwanaście lat i nie wiemy, czy zapałała do niej wielką miłością, jak sugeruje włoski autor, określając zabawkę ciepło putina, ani jakie jej nadała imię. Rachunki takich danych nie zawierają, a skądinąd wiadomo, że mała Bonita, była  niezwykle uzdolniona muzycznie, (grała na kilku instrumentach) i nade wszystko kochała taniec, mogła więc wcale za lalkami nie przepadać.  

            Trzeba jednak pamiętać, że te wyjątkowo piękne i cudownie ubrane lalki stanowiły nie tylko zabawkę dla wysoko urodzonych dziewczynek. One zastępowały w XVI wieku żurnale mód, czy obecne żywe modelki. Jako wytworne i kosztowne prezenty- manekiny, podróżowały od dworu do dworu, stając się wzorem mody; to ich suknie, wzorowane na sukniach księżniczek, kopiowały jaśnie panie.  

            Lalki do zabawy natomiast dorosłe kobiety zawsze trzymały dla swoich córek.  Dlatego przypuszczam, że 24-letnia już Bona, swoją piękną lalkę zabrała w jednym z kufrów  wywożonych na Wawel, gdy opuszczała Neapol na czele orszaku ślubnego  3 dnia lutego 1518 roku (po zawartym per procura  ślubie z 51-letnim Zygmuntem I Starym). Należy przypuszczać, że następnie podarowała ją swojej najbardziej ukochanej córce, pierworodnej Izabelli, kiedy ta z kolei opuszczała rodzinny Wawel, wydana za mąż (1539 r.) za węgierskiego księcia Jana Zapolyę, nawiasem mówiąc, starszego o 32 lata. Jan po roku małżeństwa zmarł, pozostawiwszy jedynego syna,  (Jana Zygmunta). Po jego śmierci Węgry stały się przedmiotem krwawej rywalizacji między Habsburgami a sułtanem – i ślad po lalce tu się urywa. Zabrakło nam kolejnej właścicielki putiny, dziewczynki,której losy moglibyśmy śledzić. Na Wawelu nie pozostał po lalce żaden ślad.

Dzisiaj są modne muzea lalek. Miałam nadzieję, że jakieś arcydzieło lalkarskie z XVI wieku trafiło do muzeum w nigdy  niezbombardowanym Wiedniu czy Paryżu. Kiedy jednak przeszukałam w komputerze wszystkie wymienione w Internecie  muzea lalek, przeżyłam zawód. Oto nawet w muzeum paryskim, najstarsza lalka pochodzi zaledwie z początku XIX wieku. A przecież nie kto inny, lecz król Franciszek I prosił szwagierkę Lukrecji, Izabellę d’Este z Mantui, o lalkę ubraną dokładnie tak jak księżna „na wierzchu i pod spodem”. I gdzie się ta kolejna lalka wysłana z Ferrary i dziesiątki innych podziały?

Próbowałam się poratować historycznymi portretami dziewczynek z lalką. Ale bardzo trudno znaleźć taki obraz aż z XVI wieku. Przyszła mi tu z pomocą zaprzyjaźniona Agnieszka z Włoch, którą wciągnął temat i wynalazła reprodukcję anonimowego portretu dwuletniej Izabelli Austriaczki, czyli jakiejś Habsburżanki z czasów, które nas interesują.

Mała Habsburżanka z laleczką

Do tego dodała portret już znacznie późniejszy, bo z końca XVIII, ukazujący zamożną Amerykankę z córkami, gdzie jedna z nich tuli lalkę.

Louisa Airey Gilmor

Dama nazywa się Louisa Airey Gilmor, ośmioletnie córki to Jane i Elizabeth z lalką. Obraz namalował Charles Wilson Peale w 1788 r.. Lalka jest niewielka, lecz ma fryzurę i sukienkę taką, jakie wtedy były modne.

I to na razie wszystko, co udało mi się znaleźć.