Z pogranicza dwóch światów

Kącik dla duszy

                  

                                                    Życie jest formą istnienia białka

                                                      tylko w kominie coś czasem załka

[A. Osiecka]      

            Opisuję tu zdarzenia prawdziwe, które czasem można zaliczyć do kategorii tzw. cudów. I zastanawiam się, dlaczego nauka się do nich nie dobierze? Dlaczego  uczeni nie badają takich zjawisk, które wg ich wiedzy nie mają prawa zaistnieć, zamiast je negować i ośmieszać ludzi, którzy dają im wiarę?

 Nauka nie dopuszcza innych praw niż te fizyczne, gdy tymczasem rozmaite zdarzenia od wieków sygnalizują, że istnieją jeszcze inne i kto wie, ile takich  niezbadanych praw we wszechświecie działa.  

Bóg to obecność. Jam jest który jest. Kiedy obecność staje się czynna, dzieją się tzw. cuda.  

Cud to dynamit, który rozsadza schematy myślowe człowieka i jego przemądrzałe „wiem”. To świetna lekcja pokory i zachęta do poszukiwań, a nie powód do szyderstw czy żenady.

Przypuszczam, że nadejdzie czas, gdy się okaże, że to poważni uczeni się ośmieszyli, negując uparcie istnienie cudów, a poeci okażą się mędrcami, bo przeczuwali inną rzeczywistość. Kiedy to już mądry Szekspir powiedział:  Są sprawy na niebie i na ziemi o jakich się nie śniło filozofom. W jego czasach słowem filozof, z grecka miłośnik  nauki, określano naukowca.

Zapisał Pascal w wieku XVII:

            Ostatni wysiłek rozumu to uznać, że istnieje nieskończona mnogość rzeczy, które go przerastają.                       

A Carl Gustaw Jung w wieku XX:

Nasza koncepcja świata odpowiada rzeczywistości tylko wtedy, gdy zawiera się w niej również nieprawdopodobieństwo, a także to, co w pojęciu zachodniego oświecenia uważa się za niemożliwe.

JAK  PACHNIE  PAN  BÓG?

            Pod koniec XX wieku była u nas bardzo popularna seria książek tłumaczonych z angielskiego, a wydana pod wspólnym tytułem BALSAM  DLA  DUSZY. Każdy tom składał się z listów od amerykańskich czytelników, którzy na prośbę redakcji opowiadali o jakimś ciekawym przeżyciu, przeważnie o wydźwięku optymistycznym, zgodnie z ideą przewodnią serii.

Otóż w którymś z tych tomików znalazłam następującą historię. 

Młodemu małżeństwu powiększyła się rodzina, przyszło na świat drugie dziecko, chłopczyk. Jego siostrzyczka, bardzo jeszcze mała, męczyła rodziców, żeby jej pozwolili pobyć z braciszkiem w zamkniętym pokoju. Chciała być z nim sam na sam, ale nie mówiła, dlaczego. Rodzice obawiali się, że może zachowa się nieostrożnie i długo jej odmawiali. Ale tak nalegała i była taka grzeczna, że w końcu ustąpili. Zostawili jednak uchylone drzwi i czujnie nasłuchiwali. A mała nachyliła się nad braciszkiem i poprosiła:

– Johnie, przypomnij mi jak pachnie Pan Bóg, bo zaczynam zapominać.