Z życia wzięte

Jak pewien kaczorek zmienił płeć, a pewna jaszczurka zamieniła się w krokodyla

Kaczorek Agatki

            To było we Wrzeszczu. Agatka to wnuczka pani Loni, koleżanki mojej Mamy jeszcze z czasów szkolnych w Wilnie.  Któregoś roku, wczesną wiosną, pani Lonia zaprosiła Mamę nad morze i właśnie wtedy wydarzyła się  ta historia.

Agatka miała wtedy jakieś 10 lat. Blisko jej domu było jakieś mokre miejsce, dobrze nie wiem, co, bo nigdy tam nie byłam, dość że gnieździły się tam kaczki.

Któregoś dnia Agatka zauważyła, że jej ulubiony kaczorek dziwnie się zachowuje – zatacza się. Najwyraźniej działo się z nim coś niedobrego. Wzięła go wieczorem na ręce, przyniosła do domu, nalała gorącej wody do wanny i wpuściła kaczorka do kąpieli. Po czym poszła spać.

 Rano pobiegła do łazienki zobaczyć, jak się kaczor czuje. Znalazła go w świetnej formie – pływał szczęśliwy i radośnie kwakał. Na dnie wanny leżało wyjątkowo dorodne kacze jajo…

Okazało się, że Agatka ułatwiła kaczce poród. Bo kaczorek w wannie zmienił płeć…

                        Niezwykła jaszczurka

A tę historię słyszałam przed laty przez radio; pewien miejski weterynarz opowiadał, co mu się przydarzyło.  

Otóż pewna pani zamówiła sobie u znajomego marynarza jaszczurkę i on jej przywiózł, o co prosiła. Jednak zamorska jaszczurka nie przestawała rosnąć i okazało się, że to… krokodyl. Niezrażona tą przemianą pani przedzieliła swoją kawalerkę ogromną szybą na pół i założyła terrarium dla swego nowego towarzysza, (choć może to była pani krokodyl, nie wiem).

Kiedy zwierzę jakoś dziwnie oklapło, pewien zoolog stwierdził, że właścicielka musi mu podawać do jedzenia żywe stworzenia, żeby pobudzić naturalny instynkt drapieżcy. No więc, chcąc nie chcąc, nieszczęsna pani podała krokodylowi na obiad żywego chomika. Tymczasem  krokodyl, wcale nie spragniony mięsa, lecz złakniony głównie towarzystwa, zachwycony żywym stworzeniem, wcale go nie miał zamiaru skonsumować. On się z nim zaprzyjaźnił!

Nieszczęście się zdarzyło dopiero wówczas, gdy chomik zdechł. Bo osamotniony znowu krokodyl popadł w depresję i dlatego pani wezwała do niego weterynarza, od którego usłyszeliśmy tę historię. O ile dobrze pamiętam, już nie podrzucono krokodylowi następcy chomika, lecz  przekazano go do Ogrodu Zoologicznego.