c.d.
nie byłeś z tych mężczyzn, którzy obdarzają kobietę kwiatami nigdy mi ich nie ofiarowałeś ale na ostatnim naszym spacerze zniknąłeś nagle gdzieś w głębi kabackich zarośli i wynurzyłeś się z bukiecikiem polnych kwiatków nie mogłeś wiedzieć, bo i skąd? że to był twój bukiet pożegnalny te kwiatki przeżyły ciebie stały jeszcze po twoim pogrzebie *** próbuję sięgać pamięcią do dawnych lat kiedy cię nie znałam kiedy nic dla mnie nie znaczyłeś a potem byłeś tylko kolegą od wspólnych wycieczek i zastanawiam się, skąd brałam wtedy siły do życia i czy teraz nie mogłabym też tak żyć bo coś we mnie umarło trochę tak jakbyśmy zmarli oboje *** szukam jakiegoś mądrego zdania jakiegoś słowa-klucza które pozwoliłoby mi otworzyć więzienie w którym się znalazłam ograniczoną przestrzeń wypełnioną bólem tęsknotą rozpaczą chciałabym się z niej wydostać i znowu pofrunąć wyżej spojrzeć z góry przypomnieć sobie jak smakuje radość życia *** czy ty także powłóczysz nogami? czy też czujesz taki bolesny ucisk w piersi? chyba nie, bo pękło ci serce *** różne głupie myśli przychodzą mi do głowy czy jeszcze kichasz jak wybuch armatni? pamiętasz, jak kiedyś w Puszczy Kampinoskiej wystraszyłeś swoim kichnięciem koziołka z krzaków koło nas? czy nadal ziewasz jak wyjący wilk? zawsze mnie to ziewanie złościło „przestań!” krzyczałam a ty robiłeś minę skrzywdzonego dziecka i użalałeś się, że przerwałam ci ziewanie teraz mógłbyś sobie kichać i ziewać na zmianę im głośniej tym lepiej tym bardziej byś był *** pamiętam, jak kiedyś we Florencji w barze piłam kawę i na półce za plecami barmana zobaczyłam fotografię małej dziewczynki - wnuczka? – spytałam - największa miłość? - to nie miłość – odparł barman to wąż! – krzyknął – il serpente! roześmiałam się był tak zakochany w tej małej że oplotła go całkiem tak trochę i ty z biegiem lat stałeś się moim wężem…