Okruchy poezji, Treny c.d.

 kiedy skądś późno wracałam
witałeś mnie żartobliwie
„gdzie cię było, jak cię nie było?”
a teraz ja stale pytam
gdzie jesteś, jak cię nie ma?
         ***
staję przed lustrem
sprawdzam, czy jeszcze jestem
odbicie, owszem, widzę
więc chyba jestem
ale czy ta sama, co kiedyś?
              ***
 po wielu szarych dniach
wyszło słońce
przeraziłam się
co zrobić z pięknym dniem
bez ciebie?
                               ***
Panie, uspokój serce moje
wytłumacz mu, czego nie rozumie
bo mnie nie chce słuchać
                              ***
(3 grudnia)
przyszło mi na myśl
że może ty też tęsknisz?
i  zrobiło mi się ciebie żal
bo nie mogę ci pomóc
   ***
na stołku obok łóżka
w twoim pokoju
leży ciągle jeszcze
przygotowane ubranie
takie byle jakie
które lubiłeś najbardziej
welwetowe znoszone spodnie
i flanelowa koszula
miałeś we wtorek zrzucić z siebie
elegancki konferencyjny garnitur
w którym wyjechałeś
i przebrać się w te znoszone łachy
w których byłeś  szczęśliwy
ale w niedzielę już umarłeś
                        ***
kiedy kupiliśmy czarny garnitur
włożyłeś go tylko raz
potem odwiesiłeś z niechęcią
„nie mam zamiaru tego nosić”
powiedziałeś
„ubierzesz mnie w to do trumny”
i tak się stało
leżysz w nim
pod  ziemią
                   ***
czy masz jakikolwiek
 kontakt ze mną?
czy możesz?
czy chcesz?
czy ci wolno?
czy wracasz tu czasami?
                      ***
uczę się żyć bez ciebie
uczę się jeść bez ciebie
uczę się chodzić ulicą bez ciebie
uczę się wracać do pustego domu
to najtrudniejsza lekcja ze wszystkich
    

                            c.d.n.