Trzej synowie szewców

                                                SYN  SZEWCA,    3

            I wreszcie, sięgając jeszcze głębiej w historię, trzeci nisko urodzony a „wysoko” utalentowany, Piero della Francesca. Wiemy, że przyszedł na świat w Borgo San Sepolcro (albo Sansepolcro), ale daty jego urodzin nie udało się ustalić, a zmarł w 1492 r.

Matką Piera była Romana di Perino (Pierino?), ojcem – Benedetto dei Franceschi. Kiedyś nazwisko to uległo zniekształceniu na „della Francesca”i tak trafiło do literatury, sugerując całkiem niezgodnie z rzeczywistością, że malarz był synem jakiejś Franceski, a więc, zapewne nieślubnym.

Benedetto Franceschi zarabiał jako szewc, a także jako garbarz i kupiec, ale żaden z tych zawodów syna „nie kręcił”, jak to dziś mówią młodzi. Chłopiec pragnął czegoś więcej – poczuł powołanie malarza, a miał to szczęście, że urodził się w Italii, wyjątkowym kraju, w którym ceniono talent, niekiedy nawet pomijając pochodzenie.  

            Uznajemy tych ludzi za godnych naszej opieki i zapłaty, którzy się wyróżniają talentem i wiedzą – brzmi fragment umowy zawartej z architektem przez jednego z najmądrzejszych mecenasów tamtych lat, Federiga hrabiego (potem księcia) Montefeltro, pana na Urbino. I oto pod jego skrzydła miał szczęście trafić dojrzały już Piero jako artysta malarz, zarazem genialny matematyk i teoretyk perspektywy.

            Pracując dla hrabiego, Piero, zawsze poszukujący nowych środków wyrazu,  nie ograniczany żadnymi roszczeniami ze strony mądrego zleceniodawcy, mógł rozwinąć skrzydła. Namalował dla niego wiele znakomitych obrazów, ale ja chciałabym tu przypomnieć inne jego dzieło. A to dlatego, że fresk ukazujący „Zmartwychwstanie” Chrystusa stał się prawdziwym duchem opiekuńczym rodzinnego miasta Artysty podczas II wojny światowej. Ta niezwykła historia z obrazem jako głównym  bohaterem wydarzeń, wymaga nieco dłuższej opowieści.

            Otóż wspomniany fresk zamówiono prawdopodobnie w 1445 roku, niemal dokładnie 500 lat przed wydarzeniami, w jakie się wpisał latem roku 1944.

Piero dela Francesca – Zmartwychwstanie

            Kto zlecił namalowanie go – nie wiadomo. Twórczość Piera i jego biografia zawiera wiele białych plam, ponieważ zbyt późno uznano wielkość artysty. Sam fresk odkryto w Palazzo Comunale – ratuszu San Sepolcro, w wieku XIX, podczas remontu sali konferencyjnej, gdy spod odbitego gipsu wyjrzała majestatyczna postać Jezusa Chrystusa nad grobowcem i śpiącymi strażnikami. Wiadomo jednak, że fresk ten został tu kiedyś przeniesiony, ale nikt nie wie, kiedy ani skąd. Podobnie jak nie wiadomo, kiedy przestał się podobać także w tutejszej sali posiedzeń, gdy zdecydowano o zamurowaniu go, co zresztą wyszło mu na dobre, bo ocaliło żywość kolorów i ochroniło przed zniszczeniem.

Odsłonięcie tego malowidła odbiło się szerokim echem po świecie i zbiegło z odkrywaniem geniuszu Piera przez Roberta Longhi, historyka sztuki obdarzonego nieprawdopodobną wprost intuicją przy przywracaniu nieokreślonych dotąd, lub mylnie określonych dzieł, prawdziwym ich autorom – to on odkrył ponownie Caravaggia, Artemizję Gentileschi i wielu innych artystów wieku XVII. W 1927 roku Longhi wprowadził Piera do podręczników historii sztuki.

Szum wokół fresku przyciągnął do San Sepolcro turystów. Znalazł się wśród nich angielski podróżnik i archeolog, a zarazem znawca sztuki, Austen H. Layard. On pierwszy opisał niezwykłego Chrystusa na świeżo odsłoniętym fresku.

Kolejnym świadkiem tego podwójnego cudu zmartwychwstania, bo i Jezusa, i samego fresku, był pisarz amerykański Aldous Huxley. Podróżując po Italii, dotarł do San Sepolcro i fresk ów zachwycił go, poraził siłą ekspresji. Pisarz pozostawał pod tak silnym wrażeniem malowidła, że opisał je w swoich wspomnieniach z podróży po Italii, wydanych w Stanach Zjednoczonych w 1924 r. p.t. „Along the Road”.

Dziesięć lat później książkę jego przeczytał osiemnastoletni Anthony Clarke, przyszły oficer armii angielskiej i z kolei on pozostał pod wrażeniem silnych emocji Huxleya, który opisywany fresk nazwał la più bella pittura del mondo– najpiękniejszym malowidłem na świecie.

            Kiedy podczas II wojny światowej alianci wylądowali na terenie Włoch i Clarke w randze kapitana artylerii brał czynny udział w wypieraniu Niemców na północ, oczywiście o książce Huxleya nie myślał. Ale kiedy znalazł się na wzgórzach nad San Sepolcro i wydał rozkaz ostrzału miasteczka, by wykurzyć z niego Niemców, nagle, pośród huku dział uświadomił sobie, że skądś zna tę nazwę, San Sepolcro…  Ale skąd? I nagle go olśniło: fresk Piera della Francesca!

La più bella  pittura mondo! Huxley! – i natychmiast nakazał wstrzymać ogień.

         C.d.n.