Okruchy z warsztatu historii sztuki

  Nieszczęsne błędy Niedawno zżymałam się na niefrasobliwość włoskiej prezenterki, która w audycji telewizyjnej poświęconej Leonardowi da Vinci stwierdziła, że wielki artysta i uczony nie miał żadnych problemów z tym, że był nieślubnym synem, a w ogóle to rodzina go uznała. Zżymałam się, bo problemy miał i , o ile wiem, ojciec nigdy go prawnie… Czytaj dalej Okruchy z warsztatu historii sztuki

Okruchy z warsztatu historii sztuki

Dlaczego ta  dama  pisze  dwiema  rękami? Na okładkę swej ostatniej książki, zawierającej wspomnienia i opowieść o mojej drodze literackiej, wybrałam obraz flamandzkiego malarza bez nazwiska, znanego jako Mistrz Półpostaci Kobiecych; obraz na którym młoda dama zajęta jest pisaniem listu. Zaintrygowana układem jej rąk, bo najwyraźniej obie ma zajęte, zaczęłam dociekać, co też trzyma w tej… Czytaj dalej Okruchy z warsztatu historii sztuki

Z warsztatu historii sztuki

  Jak znalazłam swój klucz do oglądania obrazów starych mistrzów Kiedy dopiero zaczynałam swoją wędrówkę w stronę sztuki i przedzierałam się z mozołem przez dziesiątki podręczników, monografii, artykułów i rozpraw, czułam się okrutnie znużona. Była to ciężka praca. Tkwiłam godzinami nad najczęściej nudnymi opracowaniami, pisanymi specyficznym językiem z użyciem wielu niezrozumiałych terminów. Tak jakby były przeznaczone… Czytaj dalej Z warsztatu historii sztuki

W drodze

                                      SPOTKANIE  Z  ANIOŁEM             NA TRASIE CAMINO SANT’IAGO DI COMPOSTELLA  A.D. 2017 „To, co w tobie najlepsze, to Bóg”                                                                                                                                                                                                                                                                                     Zdrożeni i zgrzani dotarliśmy do Pampeluny  stanęliśmy przed ladą recepcji w hotelu – kolejnej przystani na długiej trasie pielgrzymki Za przeszklonymi drzwiami widzieliśmy stoliki eleganckiej restauracji Czułem ogromne zmęczenie… Czytaj dalej W drodze

Kartka z kalendarza

       Rzym, z wizytą  u pani hrabiny             Wprawdzie epizod ten opisałam w jednej ze swych książek, ale to było dawno i książka prawie znikła z obrotu. Dziś pragnę przypomnieć to przeżycie, jakie stało się moim udziałem na samym początku zawierania znajomości z Rzymem. Jeszcze byłam zielona, jeszcze nic nie wiedziałam o ukrytych… Czytaj dalej Kartka z kalendarza

Adopcja w stylu neapolitańskim, cz. 4

                                   Cz. 4 Włoch naturalnie takich papierów nie miał, bo przecież on sobie i bez tego poradzi. Kiedy celnik mu wyjaśnił całą procedurę, że musi złożyć podanie o zgodę na wywóz do Ministerstwa Kultury, dołączyć do podania fotografię zabytku, zarejestrować te przedmioty w specjalnej placówce Muzeum Narodowego, a wszystko to trwa – jeśli dobrze pójdzie… Czytaj dalej Adopcja w stylu neapolitańskim, cz. 4

Adopcja w stylu neapolitańskim

    Cz. 3 Pomału rozmowa się rozkręcała. Marysia się ośmieliła, zsunęła się z kolan kierowniczki, podeszła najpierw do mnie, potem do Rosiny i wreszcie stanęła przed Fernandem. Miał na sobie elegancki wełniany sweter, cały rozpięty, bo było ciepło. Marysia chwyciła paluszkami delikatnie za górny guzik i zaczęła zapinać sweter. Wszyscy milczeliśmy. Kiedy była przy trzecim… Czytaj dalej Adopcja w stylu neapolitańskim

Adopcja w stylu neapolitańskim, cz. 2

 Na początek trzeba było przetłumaczyć masę dokumentów. Okazało się, że Fernando już dzwonił do tłumacza przysięgłego, poleconego mu przez konsula i umówił się z nim na godzinę dwunastą. Pojechaliśmy. Teraz już słuchał uważnie, kiedy mu przypominałam, gdzie należy skręcić w drodze powrotnej. Do tłumacza zajechał z całą skrzynką dobrego wina – skąd ją wziął, pozostało… Czytaj dalej Adopcja w stylu neapolitańskim, cz. 2

Adopcja po neapolitańsku

Część 1                                     Adopcja  w  stylu  neapolitańskim                                                            Cz. 1             Działo się w roku 1990, w czerwcu, już po sesji egzaminacyjnej na uczelni, więc byłam wolna i mogłam spełnić prośbę ojca Piekarskiego z Rzymu, żeby dopomóc włoskiemu małżeństwu w załatwieniu adopcji. Rozpoznałam ich oboje na Okęciu z łatwością. Fernanda, nawet gdyby mi nie… Czytaj dalej Adopcja po neapolitańsku

Los historyka

Ile to ja lat łamałam sobie głowę nad tym, dlaczego ojciec Leonarda da Vinci nie zalegalizował syna? Pan notariusz był przecież człowiekiem wykształconym i musiał zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo jego syn góruje umysłem nad rówieśnikami. Podobne pytanie stawiało sobie wielu historyków przede mną. I oto wczoraj oglądam na Planete+ program poświęcony geniuszowi… Czytaj dalej Los historyka