Adopcja po neapolitańsku

Część 1                                     Adopcja  w  stylu  neapolitańskim                                                            Cz. 1             Działo się w roku 1990, w czerwcu, już po sesji egzaminacyjnej na uczelni, więc byłam wolna i mogłam spełnić prośbę ojca Piekarskiego z Rzymu, żeby dopomóc włoskiemu małżeństwu w załatwieniu adopcji. Rozpoznałam ich oboje na Okęciu z łatwością. Fernanda, nawet gdyby mi nie… Czytaj dalej Adopcja po neapolitańsku

Moja litościwa Mama

Któregoś dnia, gdy wracałam z pracy i weszłam na klatkę schodową, zobaczyłam przed windą rozrzucone jakieś ubrania. Kiedy się im przyjrzałam bliżej, zamarło mi serce – to były ubrania mojej Mamy! Spódnica w brązową kratę, w której jeszcze wczoraj chodziła, bluzki, ulubiony niebieski sweterek … – Boże święty, co tu się stało? Weszłam do windy… Czytaj dalej Moja litościwa Mama

O małej Zosi

 Kiedyś koleżanka opowiedziała mi zabawną historyjkę à propos wychowywania dzieci. Otóż jej córeczka, Zosia, miała niecałe cztery latka, kiedy pokazała, co potrafi. Któregoś dnia bawiła się w swoim pokoiku, a mama szykowała coś w kuchni. Zawołała Zosię. Cisza. – Zosiu, przyjdź do mnie, proszę. Cisza. Zawołała raz jeszcze – cisza. Wreszcie: – Zosiu, co to… Czytaj dalej O małej Zosi

O chłopcu, którego…

     O chłopcu, którego na wycieczce trzeba było przywiązywać do drzewa             Na imię ma Jędrek. Ma, bo żyje i sam jest już ojcem. Kiedy pijana matka biła go i wyrzucała za drzwi, nieraz sypiał na wycieraczce. Dobrze to pamięta, choć  miał niecałe trzy latka, gdy trafił do Domu Dziecka. A gdy zdarzyło się, że… Czytaj dalej O chłopcu, którego…

Wyrwana z matczynych objęć

Przyszli we dwójkę, Zuzanna z synem, Jasiem. Mąż miał jakieś pilne zajęcie w pracy. Zresztą najważniejszy był tu Janek, bo wszystko zaczęło się od jego choroby. Kiedy w zeszłym roku czternastoletni Jaś był umierający, Zuza złożyła ślub, że jeżeli Bóg ocali im syna, to wezmą z Domu Dziecka jakąś sierotę. Janek szczęśliwie ozdrowiał i przyszedł… Czytaj dalej Wyrwana z matczynych objęć

O dobrym serduszku Krzysia

Krzysio miał prawie cztery latka i bardzo kochaną nianię. Niania, starsza już osoba, zajmowała się nim od niemowlaka, ale była na przychodne i co rana zabierała Krzysia do siebie aż do czasu powrotu mamy z pracy. Któregoś dnia, kiedy Krzyś chrupał radośnie marchewkę, poczęstował nią nianię. Weź, proszę, dobra! – zachęcał. Jednak niania nie brała.… Czytaj dalej O dobrym serduszku Krzysia

O adopcji

Jak Joanna powiedziała córce, że jest adoptowana ?             Ania miała dwa i pół roczku, kiedy ją moi przyjaciele, Joanna i Wojtek,  adoptowali. Mieli już dwóch chłopców, obaj w wieku  szkolnym, ale bardzo chcieli córeczkę. I dzięki różnym zbiegom okoliczności, udało się, mieli swoją Anię.  Czas biegł szybko, dziewczynka miała już prawie 5 lat, a… Czytaj dalej O adopcji

Cafe Greco i „zielone”

                                Cafe Greco i „zielone”        Mam również wspomnienie takiego zdarzenia w Rzymu, które ujawniło moje ukryte skłonności, raczej mało pochlebne. Otóż pewnego dnia piliśmy z przyjacielem herbatę w ulubionej kawiarni Cafe Greco, w pobliżu Schodów Hiszpańskich. Kawiarni z tradycjami, bardzo eleganckiej, a jakże, gdzie serwowano znakomitą i kawę, i herbatę. I tam byłam świadkiem i… Czytaj dalej Cafe Greco i „zielone”

Z życia wzięte – o zwierzętach

Historie prawdziwe o polskich niedźwiedziach Pisałam tu niedawno o Janie Żabińskim i jego wielkiej odwadze w czasie wojny. Tym razem chciałabym przypomnieć pewien jego eksperyment związany z niedźwiedziami. Otóż niedługo przed wojną, dyrektor ZOO umyślił wypuścić na wolność dwa misie, by sprawdzić, czy i jak sobie poradzą w naturze. I tak, dwa sympatyczne młode niedźwiadki… Czytaj dalej Z życia wzięte – o zwierzętach