Impresje z podróży

 FLORENCJA  PO  RAZ  PIERWSZY W  ŻYCIU                 Za pierwszym  pobytem w Rzymie nie zachwyciłam się Wiecznym Miastem. Czułam się przytłoczona jednakowo samochodami i ruinami. Byłam nieprzygotowana, a Rzym wymaga przygotowania. Marzyłam o Florencji; ciągle stęskniona za średniowiecznym Paryżem, chciałam je odnaleźć we Florencji. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, uciekłam z Rzymu i pojechałam zwiedzić Florencję.… Czytaj dalej Impresje z podróży

Sobowtór?

                                        TO  JA  MAM  SOBOWTÓRA?             Kiedy jako studentka byłam po raz pierwszy za granicą, zdarzył mi się zabawny incydent. Po kilku tygodniach nieudanych wakacji spędzonych na południu Francji u polskiej rodziny emigrantów, wracałam do Warszawy przez Paryż z tygodniowym postojem. Zamieszkałam w domu sióstr nazaretanek na rue Vaugirard, gdzie pokój dzieliłam… Czytaj dalej Sobowtór?

W drodze

                                      SPOTKANIE  Z  ANIOŁEM             NA TRASIE CAMINO SANT’IAGO DI COMPOSTELLA  A.D. 2017 „To, co w tobie najlepsze, to Bóg”                                                                                                                                                                                                                                                                                     Zdrożeni i zgrzani dotarliśmy do Pampeluny  stanęliśmy przed ladą recepcji w hotelu – kolejnej przystani na długiej trasie pielgrzymki Za przeszklonymi drzwiami widzieliśmy stoliki eleganckiej restauracji Czułem ogromne zmęczenie… Czytaj dalej W drodze

Kartka z kalendarza

       Rzym, z wizytą  u pani hrabiny             Wprawdzie epizod ten opisałam w jednej ze swych książek, ale to było dawno i książka prawie znikła z obrotu. Dziś pragnę przypomnieć to przeżycie, jakie stało się moim udziałem na samym początku zawierania znajomości z Rzymem. Jeszcze byłam zielona, jeszcze nic nie wiedziałam o ukrytych… Czytaj dalej Kartka z kalendarza

Narodziny fascynacji i w drugą rocznicę pożaru katedry Notre Dame

            Kartka z kalendarza             Był słoneczny dzień 20 stycznia 1968 rok. Tego dnia pierwszy raz weszłam do katedry w Chartres. Oszołomiona niezwykłym pięknem witraży, zapisałam wtedy w Dzienniku: Witraże to moja miłość; piękno absolutne, aż tłumię płacz. Wszystko w nich znajdziesz: barwne tkaniny, hafty, gobeliny cekiny, granat nocnego nieba i jasny pogodny dzień. Przenikało… Czytaj dalej Narodziny fascynacji i w drugą rocznicę pożaru katedry Notre Dame

Cafe Greco i „zielone”

                                Cafe Greco i „zielone”        Mam również wspomnienie takiego zdarzenia w Rzymu, które ujawniło moje ukryte skłonności, raczej mało pochlebne. Otóż pewnego dnia piliśmy z przyjacielem herbatę w ulubionej kawiarni Cafe Greco, w pobliżu Schodów Hiszpańskich. Kawiarni z tradycjami, bardzo eleganckiej, a jakże, gdzie serwowano znakomitą i kawę, i herbatę. I tam byłam świadkiem i… Czytaj dalej Cafe Greco i „zielone”

Oryginalny miłośnik literatury

Poza tą nieszczęsną fotografią „Piety”Michała Anioła, nigdy w życiu nic nie wyniosłam z żadnego hotelu czy z samolotu, jak inni, na pamiątkę. Ale byłam raz świadkiem emocjonującej kradzieży książki. Historia ta zdarzyła się w obszernej księgarni znajdującej się w Rzymie w przecznicy via del Corso, vis à vis domu handlowego Rinascente. Zachodziłam tam często, bo… Czytaj dalej Oryginalny miłośnik literatury

„Szlachetna” kradzież

                          To było pod koniec lat 70-ych. Po powrocie z nadmorskich wakacji do Rzymu, na kilka dni przed odlotem do Warszawy, zamieszkałam w skromnym hoteliku na via Cavour, w pobliżu Santa Maria Maggiore. I tam wydarzyło się coś, o czym chciałabym tu napisać, choć tłucze mi się po głowie, że już gdzieś o tym… Czytaj dalej „Szlachetna” kradzież

Tu i tam; zakupy we Francji

                Kiedy w latach siedemdziesiątych jeździłam do Francji, nie mogłam się nadziwić obfitości wszelkiego towaru. U nas były puste półki i nagie haki. Pamiętam wprost szok, jaki przeżyłam, gdy moja przyjaciółka, Marie Josè, zabrała mnie ze sobą do rzeźnika. Kiedy tam weszłam i zobaczyłam zupełnie nieprawdopodobną obfitość wszelakiego mięsiwa, dech mi zaparło i wydałam z… Czytaj dalej Tu i tam; zakupy we Francji